Umieszczam tu komentarz Martinusa i moją odpowiedź bo nie chcę by wątek czasu ukrył się przed oczami czytelników
“Według mnie coś takiego, jak „teraz” praktycznie nie istnieje. To tylko baaardzo umowny termin, określający pewien fragment czasu, jaki mamy na myśli mówiąc o czymś, co właśnie się dzieje, istnieje, trwa. A tak naprawdę, w moim przekonaniu, „teraz” jest zbyt krótkie, by człowiek mógł je odczuć, mógł spostrzec. Czyż nie jest tak, że wszystko, co było przed sekundą to przeszłość, a wszystko, co będzie za sekundę to przyszłość? A przecież sekunda to bardzo dużo. Zatem może milisekunda? Ale i milisekunda też da się podzielić na mniejsze części. Tak więc teoretyczną przestrzeń między „było” a „będzie” można dzielić w nieskończoność. Tym samym nasze „teraz” jest nieskończenie krótkie i w praktyce niemożliwe do zarejestrowania przez tak niedoskonały mechanizm, jak zespół ludzkich zmysłów. Można by rzec, iż jesteśmy permanentnie na nieskończenie wąskim progu między dwoma ogromnymi przestrzeniami.”
I moja odpowiedź:
Rozmowa o czasie jest czymś, co umieszcza nas natychmiast w takiej perspektywie, która na co dzień nie jest nam dostępna. Niezależnie od wyniku tych rozważań, samo prowadzenie ich pozwala nam doświadczyć sposobu bycia od jakiego odciąga nas krzykliwy świat wokół nas. Myślenie o sposobie doświadczania czasu uświadamia mi, że jako świadomość, nie jestem częścią świata przedmiotów, które są ZWYCZAJNIE zanurzone w czasie, lecz jestem czymś, czego związek z czasem jest bardziej skomplikowany niż czasowość mojego ciała (jako przedmiotu wśród przedmiotów)
“Teraz” to rzeczywiście “bardzo umowny termin”. Jednak wśród słów, którymi komunikujemy się trudno znaleźć inne.
Chodziło mi w moim wpisie o końcu wakacji o “teraz” w sensie psychologicznym a nie fizycznym. Czas fizyczny, jakim posługujemy się koordynując prace zegarów, od tych siermiężnych po te atomowe tykające w rytm atomów cezu traktujemy na ogół jako kontinuum, podobnie jak odcinki przestrzeni dające się dzielić w nieskończoność. Jednak czas psychologiczny posiada granicę podzielności w postaci najmniejszego odcinka czasu jaki jesteśmy w stanie świadomie uchwycić. Tak jak próg wrażliwości na światło, istnieje próg wrażliwości czasowej (dla bodźców w różnych modalnościach jest różnie ale np. wzrokowo bodźce odległe mniej niż 100ms zlewają nam się w jeden) możemy sobie jedynie wyobrazić istoty o “szybszej” świadomości niż nasza, dla których nasze “teraz” będzie np. tygodniem. Z punktu widzenia tych istot będziemy się wydawać istotami zatrzymanymi w czasie. Naszego psychologicznego”teraz” nie da się sprowadzić do nieskończenie małej teraźniejszości fizycznego kontinuum! Doświadczamy ciągłości czasu ( nie doświadczamy dziur w czasie), ale jest to ciągłość przenikających się “teraz”, z których każde wydaje się mieć pewną stałą strukturę. Zawiera np. żywą (ultrakrótkotrwałą, sensoryczną) pamięć, tego, co przed chwilą się wydarzyło: retencję. Pisze o niej Husserl w Wykładach z fenomenologii czasu wewnętrznego. Ponad 100 lat minęło od napisania tego tekstu czas więc znowu na poważne rozmowy o czasie!