Archiwa tagu: modlitwa

Na święta – czyli sami ze sobą

Pandemia koronawirusa uniemożliwi spotkanie Pogadalni w formule filozoficznej kawiarenki. Postanowiłem więc przygotować temat, który z jednej strony będzie refleksyjny (choć częściej psychologicznie niż filozoficznie), a z drugiej jednocześnie nawiąże do zbliżających się świąt. Tym sposobem nie będę dwukrotnie zakłócał spokoju.

            Niezwykłe to będą święta. Chyba pierwsze takie od ponad stu lat, czyli od epidemii grypy zwanej „hiszpanką” (aczkolwiek przywleczonej z USA). Najprawdopodobniej nie udamy się do kościołów, pewnie nie zjemy święconki, nie spotkamy się ze wszystkimi bliskimi. I tak, jak za zwyczaj w życzeniach padają zwroty: spokojnych i rodzinnych…, radosnych i spędzonych w rodzinnym gronie…, w zdrowiu i ciepłej rodzinnej atmosferze… tak obecnie, w przypadku wielu osób należałoby się wystrzegać tych familiarnych sformułowań. Już niejedna rodzina uzgodniła, że jej członkowie na święta nie zjadą się, by zasiąść do wspólnego stołu.

            Wielu z nas święta spędzi w pojedynkę; dla niektórych nie będzie to nowe doświadczenie, lecz pozostali zmierzą się z wyjątkową sytuacją. Więcej szczęścia będą miały te rodziny, zwłaszcza liczniejsze, które i tak nigdzie nie jeździły, ani nie podejmowały gości. O ile więcej będą miały wspomnianego szczęścia? – trudno oszacować. Szczególnie, że od dłuższego czasu zmuszone są do ciągłego przebywania w komplecie pod jednym dachem, co bywa sporym wyzwaniem. Czyż to nie zastanawiające, że ani nie łatwo znosić stałą obecność tych samych osób, ani długotrwałe przebywanie w pojedynkę. To pozwala częściowo zrozumieć, na czym polega dotkliwość kary więzienia. Czytaj dalej

5/5 (3)

Oceń, ilu myślicieli wart jest ten wpis (najedź, kliknij, zatwierdź)

Coffeelosophy XXVIII – czyli nie módl się o pokój

Stare łacińskie porzekadło głosi: Si vis pacem, para bellum – innymi słowy Qui desiderat pacem, praeparet bellum. Czyli po Liwiuszu z Wegecjusza na nasze: Jeśli chcesz pokoju, szykuj się do wojny. Na pierwszy rzut oka brzmi to, jak sprzeczność zdań, jak jakiś oksymoron. Tymczasem, mógłbym rzecz ująć słowami: jeśli marzy ci się zachować pokój, to bądź stale przygotowany do wojny, by w każdej nieoczekiwanej chwili skutecznie go bronić. Na szczęście starożytni ujęli to zwięźlej, co pewnie zawdzięczamy ich manii utrwalania sentencji w kamieniu; komu bowiem chciałoby się ryć dłutem długie aforyzmy.

Wróćmy do cytatu. Co prawda przesłanie brzmi, że warunkiem pokoju jest przygotowanie militarne, lecz komunikuje też w pierwszym członie, że celem jest pokój. Z góry zakłada, że o niego tu chodzi i dla niego należy się sposobić do ewentualnej walki. Mimo użycia słowa „Si” (jeśli) a w drugim cytacie „Qui desiderat” (kto chce) – to owo zdanie warunkowe jest jakby retoryczne. Czyli ma wymowę: jeśli chcesz pokoju, a zakładam, że chcesz, to dam ci radę – uzbrój się. A w drugim cytacie: kto chce pokoju, a zakładam, że każdy – niech się zbroi. Dlaczego ludzie wzniecają wojny? Bo albo chcą coś pozyskać, albo odzyskać. I są to dobra bardzo konkretne, jak terytorium, bogactwa, władza, lub piękna Helena – albo bardziej abstrakcyjne, jak honor, wolność, religia, prawda i paradoksalnie pokój. U podstaw leży więc jakieś silne pragnienie (i często przeczucie sukcesu). A co leży u podstaw pragnień? Czytaj dalej

4.25/5 (4)

Oceń, ilu myślicieli wart jest ten wpis (najedź, kliknij, zatwierdź)