Archiwa tagu: poezja

Wieczór poezji Karola Wojtyły z udziałem Pogadalni

Członkowie Pogadalni zaangażowali się w niezwykłe wydarzenie, jakim był „Wieczór z poezją Karola Wojtyły – w 20. rocznicę śmierci”.

W niezwykle refleksyjnej atmosferze, 2 kwietnia 2025 roku odbył się wyjątkowy wieczór poświęcony poezji Karola Wojtyły. Miało to miejsce w murach Miejskiej Biblioteki im. Jana Pawła II. Wydarzenie, zorganizowane przez Stowarzyszenie Ludzi Aktywnych Horyzonty, zgromadziło licznych miłośników poezji i duchowości. W spotkaniu dodatkowo udział wzięli uczniowie z Liceum Ogólnokształcącego nr II w Opolu oraz członkowie Stowarzyszenia Doradztwa Filozoficznego Pogadalnia.

Wieczór rozpoczął się od symbolicznego wejścia uczniów niosących świecę, księgę i lampion – były to rekwizyty podkreślające duchowy charakter wydarzenia. W tej roli wystąpili: Nikola Kmita, Aldo Cortesi i Mateusz Grześkowicz. To właśnie młodzież zainaugurowała recytację wierszy Wojtyły, sięgając po utwory z jego wczesnego zbioru „Renesansowy Psałterz”, które poeta tworzył w wieku zbliżonym do ich własnego.

W dalszej części wieczoru na scenie pojawili się członkowie Stowarzyszenia Horyzonty i Pogadalni: Justyna Soppa, Olivia Kucharska, Michał Półtorak oraz Piotr Leśniak, którzy odczytywali późniejsze utwory Karola Wojtyły. Recytacje były przeplatane filozoficznymi refleksjami i komentarzami dotyczącymi poezji, które przedstawiali współprowadzący: Marcin Podolan oraz wspomniany Piotr Leśniak – filozof z Uniwersytetu Opolskiego. Kolejni występujący przekazywali sobie symboliczne światło – zamknięte w lampionie, co nadawało całości metaforyczny wymiar kontynuacji myśli i duchowości.

Dodatkowym elementem wzbogacającym wydarzenie była prezentacja multimedialna, na której wyświetlano ilustracje odnoszące się do treści recytowanych utworów. Całość wieczoru zwieńczyło wspólne odczytanie poematu „Rozważania o śmierci”. Każdy z obecnych na scenie czytał fragment, a następnie opuszczał scenę. Ostatni recytujący zamknął księgę i zszedł, pozostawiając pustą scenę, na której wyświetlono film z pogrzebu Jana Pawła II, ukazujący moment symbolicznego zamknięcia przez wiatr ułożonej na trumnie księgi.

Wieczór z poezją Karola Wojtyły pozostawił głębokie wrażenie na uczestnikach, stając się okazją do zadumy nad twórczością Papieża-Polaka oraz nad przemijaniem i duchową spuścizną, jaką pozostawił. Było to wydarzenie pełne refleksji, emocji i niezwykłej symboliki, które na długo pozostanie w pamięci jego uczestników.

Fot. Łukasz Kołtowski

Coffeelosophy XLVIII – czyli retoryczne piękno języka

Przeczytawszy w sieci pewien wpis z okazji Dnia Języka Ojczystego, generalnie pełen ubolewania nad kondycją naszej mowy i jej poziomem w debacie publicznej, a szczególnie politycznej – pokusiłem się o przeczytanie komentarzy. Pośród nich znalazłem jeden, który sprowokował mnie do refleksji:

Język niczemu nie winien, że w każdym narodzie mamy do czynienia z ludźmi, których nazywamy oratorami i z ludźmi, którzy używają go w celach prymitywnych odwołując się do naszych najgorszych emocji… Ci ostatni aktualnie mocno zagłuszają tych pierwszych. To po części też wina słuchaczy, którzy odrzucają oratorów. Świat polityki zawsze miał bardzo mało wspólnego z urodą języka.

Przede wszystkim wydaje mi się, iż ktoś ma błędną definicję oratora, albo owszem – rozumie ją, a mimo to jest pod wrażeniem oratorskich zdolności. Osobiście nie przeceniałbym zalet oratorów. Faktycznie, charakteryzuje ich piękna mowa, ale trzeba pamiętać, iż orator doskonali swoje krasomówstwo w określonym celu. Nie po to, by pięknymi słowy coś nam zakomunikować, czyli przekazać pewną treść, ale żeby tymi słowami skłonić nas do czegoś, przekonać, wywołać w nas określoną, oczekiwaną przezeń reakcję. Sztuka retoryki, to jedna z form manipulacji. Tak się nią posługiwali pierwsi, starożytni oratorzy i tak czynią współcześni. Czytaj dalej

Apel o demitologizację codzienności

Świat jest, jaki jest. Nic odkrywczego, prawda? To czemu się tego nie trzymać? A jednak człowiek ma skłonność do przypisywania zwykłym rzeczom dodatkowego znaczenia, doszukiwania się w nich większej głębi niż rzeczywista. Lubimy odkryć w otaczającym nas świecie lub w nas samych coś tajemnego, metafizycznego, pozazmysłowego – coś, co pojmujemy intuicyjnie, ale nie potrafimy zwerbalizować. Wtedy nierzadko z pomocą przychodzi język poezji. Filozofowie także ulegają pokusie poetyzowania. Często bowiem trafna metafora lub zgrabna paralela lepiej coś wyjaśnia, niżeli obszerne logiczne wywody.

I gdyby na tym się kończyło, to bym ochoczo temu przyklasnął. Zdarza się jednak, że niektóre opisywane przez nich wydarzenia ulegają dziwnej mitologizacji. Jakby miało miejsce coś, w czym maczali palce bogowie. Albo coś, co mogło się zdarzyć wyłącznie za sprawą uruchomienia uśpionych wewnętrznych mocy, potęgi ducha. Podam przykład, który pchnął mnie do napisania tego tekstu. Pewien filozof, a przy tym zapalony sportowiec, opowiadał, jak szedł rozegrać mecz. Po raz kolejny miał się zmierzyć z przeciwnikiem, który już kilka razy z rzędu spuszczał mu łomot. Tym razem jednak powiedział sobie, że nie będzie walczył o zwycięstwo, że to będzie ot taki tylko mecz, dla treningu, dla przyjemności… I co? I ograł rywala do zera.

Zasugerował przy okazji, że zmiana nastawienia, odpuszczenie sobie – pozwala się rozluźnić, człowiek daje się ponieść, nie skupia się na celu w postaci wygranej, lecz czerpie radość z samej gry, pozwala by jego umiejętności same zadziałały, same się wykazały, jakby poza jego wolą. Jednym słowem: flow. Od razu zaznaczę, że nie neguję wpływu wewnętrznego nastawienia na skuteczność działań. Psychologia udowodniła taką zależność. Czy jednak nie próbujemy czasem nadać naszym dokonaniom głębszego wymiaru, niż w istocie posiadają? Czytaj dalej