Absolut niewolny, czy absolutnie wolny?

Żeby zastanawiać się nad wolnością Absolutu, trzeba w ogóle założyć, że on istnieje. Dla uproszczenia procedury, tak właśnie załóżmy. Ci, którzy przyjmują jego istnienie, generalnie są zgodni co do jego cech; Absolut jest zatem jedynym bytem doskonałym, nie mającym równego sobie, samoistnym duchem poza czasem, nieograniczonym, bez początku i końca, niezależnym od czegokolwiek, wszechobecnym, wszechmocnym, wszechwiedzącym… A mi przyszło do głowy, że jednocześnie jest pozbawionym wolności. Jak to możliwe, by stwórca świata, który obdarzył wolną wolą anioły i ludzi, sam nie miał wolności wyboru? Ktoś mógłby nawet w związku z powyższym zapytać: jak mógłby innym dać coś, czego sam nie posiada? Jednakże, to nie jest tak, iż nie posiada, ale że nie może z tego skorzystać.

Człowiek ma możliwość wyboru, jak postąpi: dobrze, lub źle, roztropnie, bądź nierozsądnie, ba! może nie tylko wybierać między lepszym a gorszym, ale też wybierać z pośród kilku podobnie dobrych rozwiązań. Po prostu może (czasem musi) wybierać. Dlaczego Absolut nie może? Widzę to tak. Skoro jest idealny, a dzięki wszechwiedzy najmądrzejszy i wszystko przewidujący, to zna najlepszą drogę w każdym swoim postępowaniu. A jeśli ma pozostać najdoskonalszym (w tym, kim jest i w tym, co robi), to nie zdecyduje się na inne, gorsze rozwiązanie. Jego nieomylność wyklucza dowolność w poczynaniach, Absolut nie może dokonywać wolnego wyboru, bo musi zawsze wybrać to najlepsze wyjście. Jest niejako skazany przez swoją doskonałość na wyłącznie jeden, optymalny kierunek działania. W tym sensie sam siebie ogranicza. On nawet nie staje przed koniecznością wyboru, bo nie ma dylematów – wie, jak najlepiej postąpić i nie może zrobić inaczej, gdyż zachowałby się niedoskonale, zaprzeczając swej absolutności.

A może to nie jest ograniczenie wolności, lub pozbawienie (się) możliwości korzystania z wolnej woli. Może wręcz przeciwnie – może jest to, oparta na bezgranicznej mądrości, wolność absolutna. Człowiek nie jest bytem doskonałym, a co za tym idzie, ludzka mądrość nawet w sytuacjach oczywistych nie zawsze wystarcza, by zdecydować się na wybór dobrej drogi. Człowiek myli się, bądź ulega pokusom. Z tego, czy innego powodu wybiera źle. Za ten akt musi potem odpowiedzieć: przed samym sobą, przed innymi ludźmi, czy w końcu przed Absolutem. Tymczasem Absolut nie błądzi i nie odczuwa pokus – to byłoby oznaką pewnej słabości, a on jest bez skazy. Ma nieograniczoną moc i wolno mu wszystko, lecz w swej mądrości wybiera (no właśnie: wybiera) z własnej woli, zgodnie z własnym (najlepszym) przekonaniem, odpowiadając przed samym sobą, ale i odpowiadając za samego siebie (za swoją doskonałość, której nie może utracić) – wybiera działanie optymalne.

A właściwie wybrał już dawno temu, jednakże kwestia Absolutu i czasu to zupełnie inny temat.

Kłaniam, Martinus.