Czy niesprawiedliwe zachowanie się wobec samego siebie też jest niemoralne? Czy, kiedy ktoś postępując nieuczciwie, przyczynia się świadomie do własnej straty, to popełnia coś złego? Czy może jednak, w myśl zasady, że „chcącemu nie dzieje się krzywda” należy uznać to za jego wybór. Wiedział, między czym a czym dokonuje wyboru, rozumiał jakie przyniesie to dlań skutki. I skoro mając wybór, wybrał stratę, to widać taki scenariusz wydał mu się z jakiegoś powodu (paradoksalnie) korzystniejszy.
Weźmy banalny przykład: podział tortu. Wyobraźmy sobie, że jest pięć pań, w tym samym wieku, o podobnej budowie ciała, równie dobrej kondycji fizycznej, takim samym upodobaniu do słodyczy, wykonujących tą samą pracę, mających w związku z tym podobne zapotrzebowanie na energię. Wszystkie zjadły w stołówce zakładowej ten sam obiad, do syta i ze smakiem – żadna więc nie była ani mniej, ani bardziej głodna od reszty. Krótko mówiąc mamy pięć kobiet, z których żadna nie wyróżnia się niczym, co uzasadniałoby przydzielenie jej porcji o innej wielkości, niż pozostałym koleżankom. Panie te po pracy umówiły się na kawę z tortem.
Tymczasem ta, która kroiła tort – choć potrafiła go podzielić równo z dokładnością do 1 grama – z nieznanego powodu sobie ukroiła trochę mniejszy kawałek. Przez to jej koleżanki dostały większe od niej, cztery jednakowe części. Podzieliła zatem ciasto niesprawiedliwie. Czy uczyniła źle?
Celowo nie określam, z jakiego powodu to zrobiła, bo motywacja potrafi czasem wpłynąć na surowość oceny. A jak na ocenę wpłynie rozróżnienie, że sprawa dla czterech pań pozostała tajemnicą, albo że się wydała i to w momencie, gdy za późno było aby ją naprawić? Jeśli sprawa nie wyszła na jaw, to pozostaje problemem kobiety dzielącej tort (i ewentualnie naszym). Jeśli ona nie czuje się z tym źle, to oznacza, że nie czuje swej krzywdy, a zatem uważa podział za akceptowalny, lub nawet sprawiedliwy. Jeśli jednak odczuwa stratę, to znaczy, że miała dostatecznie silne powody, aby się na ten uszczerbek zgodzić. Jednak krzywdzenie samego siebie jest w etyce oceniane negatywnie, zatem… Zasługuje na naganę.
Co natomiast, gdy sprawa się rypła, a było za późno, by z czterech porcji odjąć stosowne kawałeczki dla poszkodowanej? Istnieje ryzyko, że nawet mimo jej zapewnień, iż wszystko jest w porządku a ona nie czuje się stratna – jej koleżanki będą czuły się nieswojo ze świadomością uczestniczenia w niesprawiedliwym podziale. Czy byliście świadkami sytuacji, gdy ktoś rozlewał napój do szklanek, każdemu do pełna, a nalewając w końcu do swojej dostał tylko pół. Mówił, że jest porządku, że nic się nie stało, ale wszystkim dokoła robiło się jakoś przykro i żal tej osoby, i rodził się odruch współczucia, i pojawiała chęć odlania ze swojej szklanki części napoju. No właśnie. Podobnego uczucia mogły doznać te cztery koleżanki, które dostały większe porcje ciasta. A że owo uczucie nie jest przyjemne, więc osoba za nie odpowiedzialna, czyli ta niesprawiedliwie dzieląca tort, zasługuje na negatywną ocenę. Paradoksalnie więc, nie dość że wzięła sobie mniejszy kawałek tortu, to jeszcze jej koleżanki mają prawo żywić do niej o to żal i jeszcze ją moralnie potępić.
A jeśli dla zaostrzenia kryteriów w tym wyimaginowanym przykładzie, dodamy, że przed imprezą, wyraźnie umówiły się, iż tort będzie podzielony po równo. Wówczas do winy piątej pani dojdzie świadome złamanie umowy. No, to już jest po prostu karygodne! Nic, tylko szubienica, gilotyna i stos!
Kłaniam, Martinus
Mam wątpliwość, czy nieświadomy udział w oszustwie – zwłaszcza, gdy jest się jego ofiarą – również zasługuje na potępienie. Chyba, że powyższy komentarz zawierał ukrytą ironię, nawiązującą do starej anegdoty, której puenta brzmiała mniej więcej tak: Obywatelu, nie wiem, czy to wam ukradli, czy to wy ukradliście… wiem tylko, że macie coś wspólnego z kradzieżą.
Nie tylko ta, która popełniła przestępstwo przeciw sprawiedliwości ale też te, które były towarzyszkami tego haniebnego czynu zasługują na potępienie. Co więcej Ci, którzy czytają to, uśmiechając się z aprobatą popełniają czyn który pozornie nikomu nie szkodzi, ale zakaża umysł relatywizmem, który któregoś dnia może doprowadzić człowieka do zabójstwa niewinnej istoty ludzkiej.