Z łaciny bestia to po prostu zwierzę. Natomiast bestialstwo rozumiemy, jako szczególne okrucieństwo. Dlaczego? Z jakiego powodu zezwierzęcenie jest synonimem ujmy, podłości i zła. Czy zwierzęta są okrutne, bezlitosne, perfidne, nienawistne, podstępne, fałszywe…? Chociaż można podać przykłady zachowań, które pasowałyby do tych pojęć, tak naprawdę będzie to nasza projekcja, rodzaj antropomorfizmu. Przykładamy do zwierzęcych poczynań ludzkie cechy, wydajemy sądy etyczne i oceniamy według naszych kryteriów. Tymczasem bezduszny, nikczemny, bezlitosny i kłamliwy jest… człowiek.
Tym, co odróżnia człowieka od innych żywych stworzeń jest między innymi sztuka. A zatem używanie wyobraźni i zdolności technicznych do tworzenia rzeczy, bez których pewnie jakoś byśmy sobie poradzili. Krótko ujął to Oscar Wilde: Każda sztuka jest bezużyteczna. Niezależnie od tego, czy jest użyteczna, na pewno potrafi być pożyteczna. A Giordano Bruno stwierdził: Dobrem w dziedzinie sztuki jest to, co naśladuje przyrodę. I tu nam się wątek zapętla; człowiek kultury odżegnuje się od zwierzęcej natury, a jednak poprzez sztukę wraca do niej i to z uznaniem.
Ale to nie wszystko, za pomocą artystycznej ekspresji zdradza i uwyraźnia w sztuce swoje najgłębsze, prymitywne, atawistyczne jądro. Miał więc rację Alain Badiou mówiąc, że: Sztuka potwierdza to, co nieludzkie w człowieku. Trzeba jednak pamiętać o słowach, które wypowiedział Fryderyk Nietzsche, chcąc zapewne podkreślić, iż wartość sztuki polega na ubraniu tego, co wokół widzimy w znaczenia, których zmysły nie ogarniają: Sztuka nie jest tylko naśladowaniem naturalnej rzeczywistości, lecz stanowi metafizyczny jej suplement, postawiony obok niej dla jej przezwyciężenia. I tu znów mamy pętlę; człowiek w oparciu o naturę tworzy coś, co ma się jej przeciwstawiać.
Tym, co jeszcze odróżnia ludzi od zwierząt, jest rzekomo dusza – ta najwyższego stopnia, upodabniająca nas do Stwórcy. Czy to wystarczy, aby postawić znak równości między człowiekiem bezdusznym i bestią? Może jednak odczłowieczenie nie oznacza stania się zwierzęciem, bo zwierzę, jak sugerowałem, nie jest nieludzkie. Za to może dehumanizacja tworzy nowy rodzaj bytu – człowieka, który utracił duszę, lub się jej pozbył (zaprzedał diabłu). Wracając na moment do sfery sztuki, Marc Chagall wyznał: Sztuka jest dla mnie stanem duszy. A dusza jest święta! Czyli ktoś bezduszny nie jest w stanie obcować ze sztuką. Czyżby? Brzmi pięknie, zwłaszcza, jako probierz człowieczeństwa, lecz znalazłoby się przecież paru miłośników i mecenasów sztuki, ba! nawet twórców, którzy mieli krew na rękach.
Jaki płynie wniosek z powyższego wywodu? Że nie ma zachowań nieludzkich. Wszystkie bowiem, na jakie stać człowieka, te wspaniałe, wzniosłe, dobre i piękne, jak również te wstrętne, godne pogardy i potępienia, wszystkie są ludzkie. A już na pewno nie godzi się równać złego człowieka ze zwierzęciem. Powtórzę za Terencjuszem: Człowiekiem jestem i nic, co ludzkie nie jest mi obce – dodając, że nic co nieludzkie również. Zatem tzw. nieludzkie postępowanie jest w zasadzie jak najbardziej ludzkie, bo typowe właśnie dla ludzkiego rodzaju.
Zapraszamy 7 stycznia o godzinie 18:00 do kawiarni Pozytywka, przy ul. Czaplaka 2. Temat brzmi: człek po ludzku nieludzki. Przyjdź porozmawiać, posłuchać, pomyśleć i być człowiekiem, gdyż Tylko człowiek potrafi być nieludzki – jak zauważył Andrzej Majewski. A w pozostałe poniedziałki zapraszamy na spotkania w murach uniwersyteckich.