Czytam Awestę, świętą księgę Zaratustrian. Zaratustrianie, z których najsławniejszymi są Cyrus Wielki i Freddy Mercury, to wyznawcy religii stworzonej przez Zaratusztrę. Zaratusztra był kapłanem Mazdy. Ahura-Mazdy dokładnie. Zaratusztra głosił naukę o tym, że istnieją w świecie dwie inteligencje: jedna oświecająca i twórcza (to znany już wam Ahura-Mazda) i druga inteligentna ale niszczycielska — nieznająca światła. Pierwsza uszczęśliwia i uwalnia, a druga unieszczęśliwia i zniewala.
Co do pierwszej, na razie zmilczę. Druga bardziej rzuca się w oczy. Płodzi ona w ciemności byty duchowe, których jedynym zadaniem jest wysysanie z waszego życia wszelkiego światła. Starają się one was pozbawić radości. Robią z was ślepych, ale szczwanych, dobrze radzących sobie w strukturach korporacyjnych i urzędniczych zombie. Kiedyś nazywano te złe duchy (“daewa” — tak je określa Awesta) imionami: Indra, Wisznu, Drug Nasu. Dzisiaj to Facebook, Monstanto i Ministertwo Edukacji Narodowej. Ktokolwiek zetknął się z nimi, wie, że pozbawiają one spokoju, odbierają wolność i niszczą wszelką twórczość. Są to byty inteligentne, uporządkowane aż do ostatniego kiubikala, ale pozbawione światła. Więcej: pożerają one wszelkie światło i niszczą wszelkie życie, zmieniając je w pogoń za kolejnymi modami internetowymi i korporacyjnymi targetami. Ktokolwiek się do nich zbliży, umiera duchowo. Oddajemy im nasze dzieci na pożarcie, tak jak to robili za starych dobrych czasów Kartagińczycy w świątyniach Baala.
Czy można się od nich uwolnić? Awesta mówi, że tak, bo są tępe i nie znoszą światła. Mówcie zatem prawdę i unikajcie zetknięcia z tym, co zostało przez nie skażone. Siejcie dobre ziarno, a nuż coś wyrośnie:
Kto sieje zboże, ten sieje sprawiedliwość, ten rozszerza religię mazdejską, ten karmi religię mazdejską bardziej niż sto ustanowień, tysiąc podtrzymań, niż dziesięć tysięcy ofiarnych formuł.
Gdy pojawił się jęczmień — dewy oblały się potem. Gdy pojawił się pęd — dewy zdrętwiały. Gdy pojawił się kwiat, dewy zawyły. Gdy pojawiło się ziarno — dewy puściły wiatry. I oto ziarno się pojawia, a w domu, gdzie jest to ziarno, giną dewy. Kiedy jest wiele zboża, dewy odczuwają palenie w gardle, jak gdyby od roztopionego żelaza (Fargard III).
Szukajcie świata pozafacebookowego i nie znoście do domów tworów Monstanto i Nestle. Pamiętajcie, że szkoła jest i zawsze będzie miejscem wrogim światłu. Szukajcie dla siebie i swoich dzieci miejsca na tym pięknym, zwyczajnym, pozafacebookowym świecie, bo jak mówi Awesta:
Jeśli chce się oczyścić dom, należy głośno wypowiedzieć te słowa: „Dopóki
istnieje ten zwykły, szary świat, on jest moim największym wsparciem” (Fargard XI).
Głos w sprawie strajku nauczycieli:
Popieram likwidację Ministerstwa Edukacji Narodowej. Szkoły i tak mutują w kierunku zideologizowanych szczekaczek rozsiewających fałszywe ideologie i religie. Za(ratustr)oranie tego grajdołka to Wohu Manah (Dobra myśl — jest ona jednym z Ameszaspentów — aniołów towarzyszących Ahura-Mazdzie). Jak ktoś czuje się dydaktykiem, niech uczy własne dzieci i organizuje szkolnictwo pozasystemowe. Zaprawdę powiadam wam Ministerstwo Edukacji Narodowej to demoniczny Daewa, który odbiera waszym dzieciom wolność i radość życia. Czyni z nich nieszczęśliwych niewolników Angra Majniu. Sieje nieprawość i zniszczenie duchowe. Szukajcie wsparcia we własnym sumieniu (Sraosha) i bierzcie się za wychowanie własnych dzieci:
[…] bierzemy ze sobą świętego Sraoshę o świętej naturze, który karze demony niczym pies pasterza. Składamy mu ofiarę z naszych dobrych myśli, słów i czynów. Świętemu Sraoshy za jego blask i chwałę, za siłę i zwycięską moc oraz za ofiary składane bogom złożę słyszalną ofiarę. Ofiaruję mu kielichy, ofiaruję je Ashi Vanguhi i wzniosłemu Nairyô-sangha. Niech karzący demony, święty Sraosha nadejdzie nam na pomoc!” (Yasta Srosh Hadhokht).
Coś o szkole
https://dorzeczy.pl/obserwator-mediow/99258/chyba-bog-go-opuscil-robert-gwiazdowski-o-pomysle-kaczynskiego.html
Augustyn przyłączył się do stronnictwa Angra Mainyu po prostu. Jego nawrócenie przypadło sześć lat po ogłoszenia przez Teodozjusza edyktu „Cunctos Populos” delegalizujących wszystkie religię oprócz ortodoksji katolickiej. Konformista.
PS: Treść edyktu: „Jest wolą naszą, aby wszystkie ludy, które podlegają naszej łaskawej i umiarkowanej władzy, wyznawały taką religię, jaką przekazał Rzymianom apostoł Piotr, a której naucza papież Damazy i Piotr, biskup aleksandryjski, mąż apostolskiej świątobliwości, to jest abyśmy zgodnie z nauką apostołów i Ewangelii wierzyli w jedno bóstwo Ojca, Syna i Ducha świętego, przyznając im w Trójcy Świętej równe znaczenie. Nakazujemy aby ci, którzy idą za tą zasadą, nazywali się chrześcijanami katolickimi, wszyscy zaś inni, których za głupców i szaleńców uważamy, nosili hańbę heretyckiego wyznania. Zbory ich nie mogą się nazywać kościołami, czeka ich najpierw kara boża, a następnie i nasza niełaska, którą im zgodnie z wolą Boga okażemy”.
Lubię takie wyraziste porównania i rozumiem manichejskie ciągotki autora. JA też nie lubię biurokratycznych potworów. Jako starszy kolega młodego filozofa z Opola pozwolę sobie jednak na przestrogę. Niebezpiecznie jest łączyć konkretne instytucje z bytami nadprzyrodzonymi. Młody św. Augustyn też dał się uwieść ideom zaratustriańskim, jednak jako człek dojrzały rozumiał, że walka państwa Bożego z Ziemskim dokonuje się w przestrzeni moralnej i jest czymś, czego doświadczamy przede wszystkim w sobie samych. W naszej odrazie do biurokracji wyrażają się nasze demony wewnętrzne i tam trzeba nam je ścigać zanim zaczniemy bój z nimi w przestrzeni publicznej.