Archiwa tagu: Midas

Nawalony jak stodoła Sylen wyjawia Midasowi tajemnicę ludzkiego szczęścia

Czy trzeba dużo chlać, żeby zrozumieć starożytnych Greków? Po kolei.

Kiedy filolog/prawiczek Fryderyk Nietzsche pisał w 1872 roku swoje Narodziny tragedii niewielu zgodziłoby się z nim, że fundamentem, na którym spoczywa kultura starożytnej Grecji jest przekonanie, że lepiej jest nie żyć, niż żyć. Nietzsche powołuje się, bez podania źródła (już samo w sobie musiało doprowadzić do szewskiej pasji jego kolegów filologów — klęli zapewne po grecku skubańcy: “A niech to Zeus trzaśnie” albo “Do jasnej Hery”) na opowieść o Sylenie, którego na polowaniu spotkał król Midas, a który miał mu wyjawić tajemnicę największego daru, jaki bogowie mogą dać człowiekowi. Źródłem, z którego nasz wąsaty ubermąż korzystał, był z pewnością Plutarch, który w Pocieszeniu dla Appoloniosa przytacza fragment zaginionego dzieła Arystotelesa pt. Eudemos, w którym opiekun Aleksandra Wielkiego opisuje historię złapanego przez Midasa Sylena. Zanim jednak zrelacjonuję pogawędkę jaką sobie ucięły na kartach zaginionego dzieła Arystotelesa dwie postacie mityczne, trzeba fikcyjnych koleżków przedstawić.

Midas, wiadomo, król Frygi i znany tuman. Dzieje jego życia, to opowieść o głupku, który zalicza kolejne wpadki w obliczu majestatu różnych bogów. A to poprosi Dionizosa o to, żeby wszystko czego dotknie zamieniało się w złoto, co doprowadza go na skraj śmierci głodowej. A to startuje w niebiańskim Only the Music i w finale rozstrzyga na korzyść satyra Marsjasza pojedynek muzyczny, jaki ten ostatni toczył z Apollonem, za co ten ostatni ukarał go oślimi uszami, które nasz głupol musiał do końca życia ukrywać pod fryzurą. Zresztą i tak nie wyszedł na tym najgorzej, jeśli weźmiemy pod uwagę los samego Marsjasza, którego boski konkurent kazał obedrzeć ze skóry. Tak, życie Midasa to pasmo idiotycznych wpadek, których przyczyną było to, że Midas był ni mniej ni więcej tylko pijokiem. Źródła nie podają nam wprost tego faktu, ale zaszyfrowują go w szeregu aluzji. Dzieje jego życia wskazują mianowicie na to, że miał on wybitną słabość do stworów z orszaku Greckiego boga wina (i wódy) Dionizosa. Jednym z nich był wspomniany satyr Marsjasz, drugim Sylen, który wyjawił mu tajemnice ludzkiego (nie)szczęścia. Czytaj dalej