Dante, wędrując przez czeluście piekieł, w pewnym momencie trafił na taki obraz:
Widziałem inne męki i męczonych.
Był to krąg trzeci, krąg deszczów ulewnych,
Deszcz jak z upustów spadał otworzonych
Ciężki i chłodny; śnieg zmieszany z grademW ciemnym powietrzu szumiał wodospadem,
Ziemia deszcz chłonąc, oddychała czadem.
Cerber tam szczekał swą paszczą troistą
Na duchy, które w ziemię ugrzęzły bagnistą,A oczy jego świeciły czerwono;
Wełna nań czarna, sam szerokobrzuchy,
Łapy niejedną uzbrojone szponą,
Nimi darł w pasy potępione duchy.Jak psy pod deszczem potępieńcy wyją,
Zmokłą za siebie obracając szyją,
Kręcą się ciągle w tę i ową stronę,
Tworząc nawzajem z swych boków zasłonę.
Wszystko to miało miejsce w trzecim kręgu piekła. Spotkany tam niejaki Ciacco (po naszemu Wieprzek) tak tłumaczył Dantemu powód swojej w tym miejscu obecności:
Za chuć obżarstwa niską i nikczemną,
Jak widzisz, leje wieczny deszcz nade mną.
Tu ja niejeden, wszystkie cierpią dusze
Za grzech ten samy też same katusze.