Coaching filozoficzny – a po co?

Podczas spotkania, którego temat brzmiał: „Praca z zasobami a praca z duchem – filozof jako coach i doradca” największe zainteresowanie wzbudził właśnie wątek coachingu filozoficznego. W dyskusje włączył się zawodowy coach, który przybliżył podstawowe założenia i zakres pracy w tym zawodzie. Dla mnie najważniejszym kryterium było, iż coach nie sugeruje rozwiązań, nie udziela rad, nie przekazuje też żadnej wiedzy, a nawet nie musi jej posiadać. Jego podstawową umiejętnością jest odpowiednie zadawanie pytań. Jeżeli klient znajdzie odpowiedzi, to uświadomi sobie, jak wygląda problem i poszuka rozwiązania.

I naszła mnie smutna konstatacja, że do bycia coachem filozoficznym nie trzeba nawet być filozofem. Dlaczego smutna? Na pewno nie w wymiarze obiektywnym, bo wielu ludzi to pewnie wcale nie zasmuca. Smutna dla mnie osobiście. Znam kilku filozofów, niektórych nawet polubiłem. Wyobrażam sobie, że mogą się poczuć zupełnie niepotrzebni. I dlatego jest mi ich zwyczajnie żal. Bo kują żelazo na miecz przeciw samym sobie, i do tego cieszą się na to, jaki piękny to będzie miecz.

Tak się bowiem składa, że Opolski Uniwersytet poszerza ofertę dla studentów i wprowadza właśnie coaching filozoficzny. A ja się zastanawiam, po co! Jeśli ktoś udaje się po pomoc do filozofa, mędrca, lub duchownego to przede wszystkim dlatego, że są to osoby wtajemniczone, posiadające dużą wiedzę na jakiś temat. I wydaje mi się, że ktoś idący do filozofa, chce skorzystać z jego mądrości, z tej konkretnej wiedzy o sprawach i problemach filozoficznych.

Podczas dysputy padła uwaga, że w zasadzie coach przypomina Sokratesa, który też posługiwał się pytaniami, aby prowadzić rozmówcę do odkrycia prawdy o sobie. Ponadto, podobnie jak coach, który nie musi posiadać wiedzy o problematycznym zagadnieniu, tak i Sokrates rzekomo niczego nie wiedział – co wyraźnie podkreślał. Nie byłbym tego pewien. Sokrates swoimi pytaniami wiódł rozmówcę do z góry upatrzonego celu. Udawał niewiedzę, a tymczasem, niby zasięgając opinii i rad, naprowadzał dyletanta na właściwy trop. To wymagało dużej wiedzy. Jeśli coaching filozoficzny nie oferuje mądrości, to nie chciałbym iść do takiego filozofa. Nie chciałbym zostać zasypanym li tylko gradem pytań, na które udzielałbym odpowiedzi zgodnych z moim przekonaniem, lecz niekoniecznie bezbłędnych i w ten sposób szukał w sobie samym prawdy, czy rozwiązania dylematów.

O wiele bliższa jest mi idea doradztwa filozoficznego, a już najbardziej mentorstwa. W obu tych wypadkach można bowiem liczyć, że usłyszymy rzeczową odpowiedź na zadane pytanie. Do doradcy można iść jak do lekarza, czy prawnika; może być osobą zupełnie nam obojętną, ale posiada wiedzę i umiejętności, których nam potrzeba. Z mentorem jest trochę inaczej, gdyż tym mianem zwykle określa się kogoś, kto stanowi wzór, jest dla nas przykładem do naśladowania (choćby i nieudolnego), jest kimś, kogo podziwiamy. To ostatnie oznacza pewne zaangażowanie emocjonalne, jakąś nić sympatii (choćby i nieodwzajemnionej), jak bywa przykładowo z idolem. I taka relacja zdaje mi się najwartościowsza.

Rozumiem, że pomagający filozofowie mają na uwadze dobro potrzebujących. Czyż nie należałoby wybrać metodę możliwie najbardziej skuteczną, efektywną, dającą najwięcej pożytku. Taką, według mnie, posługuje się doradca, lub mentor. Taka może zaistnieć w relacji: uczeń – mistrz. Przecież dawni filozofowie byli nauczycielami, otaczał ich wianuszek uczniów, zakładali szkoły. I byli dla innych księgą mądrości, a nie kwestionariuszem pytań. Kiedyś, w pewnej książce znalazłem zdanie logiczne zapisane znakami i symbolami, przedstawiające metodę sokratyczną. Można by przypuszczać, iż wystarczy, żeby coach filozoficzny opanował ten rachunek zdań, jak matematyczny wzór i cała reszta wiedzy, czy doświadczenia będzie zbyteczna. Czy to nie odziera filozoficznego spotkania z ludzkiego wymiaru, nie spłaszcza, nie zuboża relacji?

Na koniec jeszcze wątpliwość natury semantycznej; coaching życiowy poprawia funkcjonowanie w życiu osobistym i relacje z bliskimi, coaching sportowy pomaga w koncentracji, opanowaniu, wizualizacji celu, coaching biznesowy pomaga w prowadzeniu biznesu, coaching sprzedażowy podnosi umiejętności handlowe – a coaching filozoficzny? Czy za pomocą serii pytań ma na celu rozwinięcie umiejętności filozofowania?

Kłaniam, Martinus

4.2/5 (5)

Oceń, ilu myślicieli wart jest ten wpis (najedź, kliknij, zatwierdź)

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.