Dwa sposoby uprawiania filozofii.
W epoce starożytnej zarysowują się dwa typy uprawiania filozofii, naukowo-teoretyczny i „coachingowy”. Arystoteles jest prototypem dzisiejszego profesora uniwersyteckiego, pracownika naukowego, który współtworzy system wiedzy „nadającej się do nauczania” (czytaj: „wykładania”). Sokrates z kolei, jest modelowym przykładem starożytnego „coacha” i przewodnika duchowego, którego celem nie jest gromadzenie i przekazywanie wiedzy, lecz uaktywnianie wewnętrznych zasobów rozmówcy. Sokrates jest lekarzem duszy, a nie wykładowcą, mistrzem duchowym bardziej niż naukowcem. Wszyscy niemal twórcy szkół filozoficznych starożytności są w mniejszym lub większym stopniu zainspirowani postacią Sokratesa, jego osobistą charyzmą i mistrzowskim posługiwaniem się metodą „rozmowy coachingowej”. Jej celem nie jest nauczanie, lecz przemiana myślenia (metanoia), prowadząca do lepszego życia. Taki jest cel filozofii od Antystenesa, Arystypa, Zenona, Epikura, Epikteta ale też Pirrona, Justyna, Klemensa Aleksandryjskiego czy Augustyna.
Coachingowy typ filozofowania, po swoim rozkwicie w okresie hellenistycznym stopniowo zanikał w filozofii Zachodu, ustępując miejsca modelowi naukowo-teoretycznemu. W średniowieczu po okresie dominacji Platońskiego stylu filozofowania, bliskiego ascetycznej duchowości chrześcijańskiej ukształtował się, nawiązujący do Arystotelesa, szkolny model uprawiania filozofii. Zarysował się też coraz wyraźniejszy podział kompetencji pomiędzy filozofię (obejmującą w średniowieczu również nauki szczegółowe – artes liberales) oraz teologię. Działalność duchowo-psychologiczna była prowadzona w ramach chrześcijańskich praktyk religijnych. Filozofia jako narzędzie pracy coachingowej zniknęła w zasadzie z kultury europejskiej. Jednocześnie, zyskujące coraz silniejszą pozycję dyscypliny szczegółowe marginalizowały filozofię, która stopniowo zawężała swój zakres. Jej niekwestionowanym bastionem był obszar zagadnień należących do Arystotelesowskiej filozofii pierwszej. Jednak pod koniec osiemnastego stulecia stało się jasne, że pojęcie naukowości ukształtowane w wyniku postępu nauk szczegółowych nie daje się zastosować wobec tak rozumianej filozofii. O tym, że stała się ona przedmiotem „problematycznym”, świadczy fakt, że wielu filozofów poczuwa się do obowiązku uzasadniania swojej obecności w systemie szkolnictwa wyższego. Filozofia przestała być „niewolnicą teologii” ale jej obecny związek z naukami szczegółowymi też nie jest relacją zdrowego partnerstwa…I to nie filozofia jest w tym związku „dominatorem”. Kiedy na początku ubiegłego stulecia od filozofii oddzieliła się psychologia, przypieczętowało to los filozofii jako dyscypliny bezsilnej, zagubionej i oderwanej od jakichkolwiek realnych zastosowań. Niektórzy filozofowie zostają gwiazdami tygodnia, ale „scholastyczny” model filozofii pozostał dominującym sposobem jej uprawiania na zachodnich uniwersytetach. Coaching filozoficzny to próba odwrócenia tej tendencji.
Zapomniałeś Pogadalniku o pewnym nurcie może nie tyle filozofii, ale na pewno swego rodzaju coachingu, który przez cały czas rozwoju szeroko rozumianej kultury europejskiej istniał i zapewne dalej istnieje. Tyle, że zwykle umyka nam z pola widzenia, a to dlatego, że po prostu nie ma on natury chrześcijańskiej. Mam tu na myśli kulturę żydowską, której coaching do naszej świadomości przeszedł jako seria dowcipów o Żydzie, który radzi się swojego rabina. Niewątpliwie jest to Europa i niewątpliwie przesiąknięta filozofią.
Trafna uwaga. Pisałem o tak zwanym “głównym nurcie”.
Chasydyzm np. uważam za jedną z tych odmian kultury żydowskiej, która zawiera idee coachingowe w wydaniu ludowym. Opowieści chasydów Bubera czy opowiadania Izaaka B. Singera są pełne przykładów..
Pingback: Coaching filozoficzny – Zacznijmy filozofować