Spotkanie Pogadalni. Nareszcie!

Minęły wakacje akademickie – a w sumie wszelkie inne również – i zbliża się pierwszy wtorek miesiąca. W lepszych (czyt. zdrowszych) czasach oznaczało to zwykle powrót do spotkań pogadalniowych. I miło mi zakomunikować, iż podejmujemy próbę takowej reaktywacji. Ponieważ jest to wydarzenie szczególne, temat wybrał sam Wielki Pogadalnik i niniejszym cytuję jego słowa:
Nasze pierwsze spotkanie. Pierwsze po wakacjach, pierwsze po trzeciej fali, pierwsze „na żywo” po długim czasie. Chcemy się znowu SPOTKAĆ. Co to znaczy? Czego chcemy kiedy mówimy, że chcemy się spotkać? Proponuję po sokratejsku „zagłębić” się w to coś.
Po pierwsze. Co różni spotkanie od innych pokrewnych zdarzeń takich jak , „zetknięcie się z kimś”, „natrafienie na kogoś”, „przebywanie z kimś”, co jest istotą spotkania? Czyli, innymi słowy, co czyni spotkanie spotkaniem? Czy jest coś takiego jak spotkanie prawdziwe i spotkanie pozorne?  Czy istnieją jakieś warunki konieczne „bycia spotkaniem”?
Jak wiadomo od początku XX wieku za sprawą Ebnera, Lewinasa, Bubera a u nas Tischnera te pytania są częścią kultury filozoficznej Zachodu. U nas w Pogadalni wracają co jakiś czas i domagają się odpowiedzi. Jak wiadomo Pogadalnia nie jest seminarium naukowym, nie chcemy spotykać się aby zgłębiać książki mimo szacunku do  znakomitych dzieł filozoficznych. Spotykając się  chcemy przede wszystkim odnosić się do własnego doświadczenia.
Jak wiecie mam syna autystycznego. Moje spotkania z nim, a raczej próby i porażki w przedzieraniu się do obszaru SPOTKANIA, ukształtowały moją filozofię spotkania. Myślę, że te moje doświadczenia, jak każde, mają swój wymiar uniwersalny. Chcę się z Wami spotkać, aby również o tym z Wami porozmawiać. Jakie doświadczenia ukształtowały nasze rozumienie spotkania? Z kim chcę, ale nie potrafię się spotkać? A może owszem potrzebujemy ludzi, ale nie SPOTKANIA z nimi? 
Piotr
Czy da się rozgryźć tego orzecha, przekonamy się w najbliższy wtorek, tj. 5 października o godz. 18:00 w Katedrze Filozofów – sala 327. Na co już się cieszę i zapraszam – tak we własnym jak i Wielkiego Pogadalnika imieniu.
Martinus

Jeden komentarz do “Spotkanie Pogadalni. Nareszcie!

  1. namiot

    Nasze pierwsze spotkanie?
    Pierwsze spotkania mają w sobie coś z magii – tak jak początek pisania w nowym zeszycie przy rozpoczęciu roku szkolnego. Człowiek łudzi się, że tym razem będzie lepiej, inaczej, staranniej. A zwykle jest, jak jest… bardzo podobnie do tego, co było.

    Co znaczy SPOTKANIE?
    Emmanuel Lévinas wysnuł ciekawą koncepcję (ciekawą także z językoznawczego punktu widzenia)… Skoro człowiek nie jest w stanie uciec od swojego bycia, bycie ciąży nad człowiekiem, a to rodzi cierpienie. Żeby się od niego uwolnić, człowiek może uciec, odejść od samego siebie. Lévinas analizuje znużenie, lenistwo i zmęczenie oraz tworzy koncepcję „il y a”. JA (podmiot) wyłaniam się z anonimowego bycia i zamykam się sam w sobie. Staję się monadą, rozpaczliwie samotną. A co może wybawić z samotności? Świat, śmierć albo drugi człowiek.

    Ale to bardzo smutne przecież jest.
    Świat zawiedzie, śmierć jest daleko, drugi człowiek opuści.
    Jak żyć?

    Czego chcemy, kiedy mówimy o SPOTKANIU? Zrozumienia, ciepła, serdeczności.
    Wyobraźmy sobie następującą sytuację. Jest PIERWSZY CZŁOWIEK i DRUGI CZŁOWIEK. Każdy z nich jest wplątany w jakąś sieć zależności międzyludzkich, rodzinnych, zawodowych, geopolitycznych (związanych z miejscem zamieszkania, historią i innymi uwarunkowaniami). I tak tkwi w sieci jak w monadzie. Wydostać się nie można, bo jak? Samego siebie się nie przeskoczy. I wtedy pojawia się fenomen SPOTKANIA. Dwie osoby stykają się, rozmawiają, dzielą swymi światami wewnętrznymi… A czy to jest prawdziwe czy pozorne? Myślę, że w głębi duszy człowiek to wie.

    Prawdziwe spotkanie to coś wspaniałego. To jakby w słowach PIERWSZEGO CZŁOWIEKA zapalała się iskierka blasku, sensu, bliskości.
    Spotkanie jest wtedy, kiedy ta iskierka zapala się także w DRUGIM CZŁOWIEKU (jakimś przedziwnym prawem metafizycznego rezonansu).
    Zetknąć się z kimś można na ulicy, natrafić na kogoś możemy w sieci, przebywać z kimś czasem trzeba z przymusu – wszystkie te sytuacje są jakby preludium. Mogą przerodzić się w spotkanie, ale niekoniecznie muszą (i najczęściej nie przeradzają się).

    I jeszcze mała uwaga na marginesie… SPOTKANIA umożliwia nam też współczesna technologia i INTERNET. Dla mnie jest to pełnowartościowy kontakt. Wymiana listów elektronicznych jest dla mnie SPOTKANIEM pełnowartościowym. I bywa tak, że przepięknym. Może tylko brakuje dotyku w tych kontaktach internetowych, bo nie zdołamy przytulić się zdalnie. Cóż, nie można mieć wszystkiego… 🙂

    Odpowiedz

Napisz komentarz. Poczekaj na zatwierdzenie

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.