Dziś przypada Światowy Dzień Feministek, zatem poniższy tekst wpisuje się poniekąd w nurt dialogu o prawach kobiet.
Czy kobiety zawsze zawadzały postępowi? Czy zawsze muszą się wlec w ogonie historii? W każdym razie tak uważał, skądinąd życzliwy kobietom, Platon. Czy jego życzliwość wobec kobiet miała źródło w tym, że nie był zainteresowany wymienianiem się z nimi płynami organicznymi? Zostawmy na razie ten problem.
W jaki sposób kobiety przeciwstawiają się postępowi zdaniem założyciela Akademii? Oto prosta ilustracja. Zdaniem Platona jednym z najważniejszych celów edukacji jest przysposobienie młodych, nawet tych jeszcze nienarodzonych obywateli do służby wojskowej. Żeby ten cel osiągnąć młody człowiek musi ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Ćwiczenia trzeba zacząć możliwie jak najwcześniej, żeby zmaksymalizować osiągnięty efekt. Jak wcześnie? No właśnie. Platon uważał, że na siłkę uczęszczać powinny już embriony. Nie upierał się przy koncepcji implantacji do wnętrza macicy orbiterków, ławeczek i wioślarzy. Wystarczy, żeby kobieta dużo spacerowała:
Ateńczyk: Największych więc wysiłków potrzebuje ciało wtedy, gdy się najbardziej rozwija i najwięcej przyswaja pokarmu.
Kleinias: Co mówisz, przyjacielu? Skoro dopiero co urodziły się dzieci i zupełnie są jeszcze malutkie, ponosić mają największe wysiłki?
Ateńczyk: Bynajmniej nie wtedy dopiero, ale jeszcze przedtem, gdy hodują się jeszcze w łonie matek.
Kleinias: Co znowu, kochany? Nienarodzone, powiadasz?
Ateńczyk: Tak jest. I nic dziwnego, że o gimnastyce takich maleńkich nie jest wam nic wiadome. Chciałbym tę rzecz, tak osobliwą, wam jednak wyjaśnić.
Kleinias: Doskonale.
Ateńczyk: Sprawa ta daje się może u nas łatwiej zrozumieć ze względu na to, że znajdują się u nas ludzie, którzy z większym niż to warto nakładem sił uprawiają pewną zabawę. Oto hodują u nas nie tylko chłopcy, ale często i starsi, pisklęta, aby urządzać sobie walki ptaków. Rozdrażniają je więc i podniecają, by się czubiły między sobą, nie uważają jednak bynajmniej, że te próbne utarczki wystarczały do wyrobienia ich sił i sprawności. Biorą je więc ze sobą na przechadzkę i trzymając małe w ręku, a większe piastując w ramionach, przemierzają wiele stadiów nie ze względu na własne zdrowie, ale dla zdrowia tych stworzeń. Fakt ten dowodzi, jeżeli się potrafi wyciągnąć z niego odpowiednie wnioski, że krzepiąco działają na każde stworzenie wszelkie wstrząsy i ruchy, czy wykonuje je samo, czy też, gdy znajduje się na przykład na huśtawce, na morzu, na grzbiecie końskim, jest przez cokolwiek wprawiane w ruch. Wtedy ciało radzi sobie dobrze z przyswajaniem pożywienia, jest zdrowe, piękne i silne.
Pogląd nie wydaje się nam dzisiaj rewolucyjny, ale był takim najwyraźniej za czasów Platona. Prawo nakazywało wtedy, jak to wynika ze słów autora Praw, żeby piastunki nie narażały młodych ludzi na chodzenie do wieku trzech lat. Biegającym na własnych nogach dwulatkom greckie straże miejskie przyczepiały mandaty i zakładały im blokady na nogi.
Pomysł Platona (Niech dzieci chodzą na własnych nogach!) był więc pomysłem rewolucyjnym. Co mogło pójść źle? Odpowiedź jest prosta: na drodze rewolucji stanęły kobiety:
Ateńczyk: Czy mamy dalej pod grozą kar ustanowionych przez prawo przymuszać piastunki, żeby na pole, do świątyń albo gdzieś do krewnych nosiły zawsze dzieci na rękach do czasu, gdy będą już mogły stać dobrze o własnych siłach, a i wtedy z obawy, żeby maleństwa nie skrzywiły sobie nóżek, opierając się na nich całym ciężarem, nakazywać im, żeby nie szczędziły trudu i nosiły je jeszcze, dopóki nie skończą trzech lat? Czy zarządzimy, żeby na piastunki wybierano kobiety możliwie silne i żeby ich było zawsze więcej niż jedna? Czy mamy wyznaczać kary na tych, którzy nie zechcą się stosować do tych zarządzeń w każdym poszczególnym wypadku? Dalecy jesteśmy od tego, bo nie ominęłoby was wtedy to, o czym mówiliśmy, lecz spadłoby na nas niepowstrzymaną lawiną.
Kleinias: Co mianowicie?
Ateńczyk: Wybuchy śmiechu i drwin, nie mówiąc już o tym, że kobiece i niewolnicze dusze odmówiłyby nam posłuchu.
Auć! To nie było zbyt sympatyczne. Kobiety mają dusze niewolnicze i nie potrafią, w przeciwieństwie do “panów i wolnych w państwie” słuchać rozumu. Co więcej głupota kobiet jest szkodliwa! Przykładem służyć może tutaj mit lateralizacji. Platon z bezwzględnością godną twórców serialu Ancient Aliens obala kontrrewolucyjny przesąd o asymetrii czynnościowej ludzkiego ciała. “Mańkut? — woła — “bab wiejskich duby smalone!”:
Uważa się, że inne jest z natury działanie prawej i lewej ręki przy wykonywaniu wszelkich czynności. Skoro jednak stopy i w ogóle dolne kończyny nie wykazują w użyciu żadnej różnicy, to naprawdę jest tak, że na skutek głupoty piastunek i matek jesteśmy wszyscy, jeżeli idzie o ręce, na pół kalekami. Naturalna bowiem sprawność tych członków jest z tej i z tamtej strony zasadniczo jednakowa i równa, przyzwyczaiwszy się zaś niewłaściwie się nimi posługiwać, sami spowodowaliśmy zachodzącą między nimi różnicę.
Nie ma osób prawo i leworęcznych. Są tylko kulturowo uwarunkowane asymetrie funkcjonalne. Tak jak penis męski (czy jest damski?) nie jest z natury bardziej przystosowany do penetracji dopochwowej niż do analnej, tak też prawa (albo lewa) ręka nie jest z natury bardziej przystosowana do pisania niż do przytrzymywania kartki, na której się pisze. A wszystko to — zdaniem Paltona — wina głupich kobiet!
Okazuje się na szczęście, że to nie ich wina. Ostatecznie winne jest patriarchalne społeczeństwo, które pozostawiając kobietom role tylko i wyłącznie służebne przyczynia się do ich degradacji kulturowej:
Niedobrze się stało, że ta część rodzaju ludzkiego, plemię niewieście, które z powodu swej słabości bardziej jest w ogóle skryte i chytre z natury, ponieważ trudno było je utrzymać w karbach, zostało poniechane przez prawodawcę i pozostawione samo sobie. Na skutek tego zaniedbania wiele rzeczy uszło waszej uwagi, które, gdyby były ujęte w prawa, ułożyłyby się daleko lepiej, niż się układają obecnie. Pomija się bowiem nie połowę tylko zadania, jakby się mogło wydawać, gdy się zaniedbuje uporządkowanie spraw dotyczących kobiet, ale w takiej mierze w jakiej natura niewieścia mniej niż męska nadaje się do uprawiania cnoty, pozostaje tu do zrobienia więcej niż drugie tyle. Gdybyśmy mogli to odrobić, naprawić błędy i odtąd wspólne już urządzenia ustanawiać dla mężczyzn i kobiet, przyczynilibyśmy się ogromnie do zwiększenia pomyślności państwa.
Nie zasromujcie się kobiety, które to czytacie. Platon najwyraźniej nie uważał, że kobiety z natury są mniej zdolne do cnoty.
Wszystko to wina wychowania. Gdyby nie przesądy edukacyjne kobiety mogłyby spełniać, równie dobrze jak mężczyźni, wszystkie tradycyjnie męskie role społeczne, z umiejętnością masowego mordowania wrogów ojczyzny na czele:
I mogę to zdanie wypowiedzieć bez żadnej obawy, że konna jazda i gimnastyka miałaby się nadawać dla mężczyzn, a nie nadawać dla kobiet. Wierzę bowiem opowieściom z dawnych czasów, które słyszałem, a i teraz także wiem, że w okolicach Pontu żyje niezliczone mnóstwo, można powiedzieć, kobiet, zwanych Sauromatydami, które mają nakazane ćwiczyć się na równi z mężczyznami nie tylko w konnej jeździe, ale także w strzelaniu z łuku i władaniu inną bronią, i że istotnie na równi z nimi uprawiają te umiejętności. I miałbym tu jeszcze taki argument: jeżeli ta rzecz jest możliwa, to jest największą głupotą, powiadam, to, co się dzieje w naszych krajach, że tych samych zajęć z całą energią i z tym samym zapałem nie uprawiają kobiety razem z mężczyznami. W ten sposób bowiem państwo do połowy nieomal zmniejsza i kurczy swe siły, choć może zwiększyć je w dwójnasób przy tych samych kosztach i trudach. I dziwne by było doprawdy, żeby prawodawca dopuścił się takiego błędu.
A więc kobieto! Przestań stać na drodze postępu! Przestań być kobietą, a zostań Sauromatydką — bezwzględną maszyną do wychowywania żołnierzy i zabijania wrogów. Dziecku musisz tylko urządzić siłkę w macicy i je urodzić. Potem wszystkim zajmie się państwo
[…] bo wszyscy są przecież o wiele bardziej dziećmi państwa niż dziećmi swoich rodziców.
Wszystkie cytaty pochodzą z Praw w tłumaczeniu Marii Maykowskiej. Sija!
Kobiety stają na drodze rewolucji? Mają dusze niewolników i nie potrafią słuchać rozumu? Głupota kobiet jest szkodliwa?
Mogłabym napisać sążnistą polemikę, ale mi się już nie chce.
Wmawianie kobietom, że mają dorównywać mężczyznom – jest destrukcyjne.
A może to mężczyźni powinni dorównywać kobietom? Wystarczy postawić taką tezę i już śmichy-chichy, nie? Kobietom? Kobiety nie mają poglądów, tylko zaburzenia hormonalne. Kobiety nie mają dorobku naukowego, tylko jakąś tam pisaninę, bajeczki dla naiwnych. Jak rodzą Dzieciątka w młodym wieku i zakładają piękne rodziny, to nadają się tylko do rodzenia dzieci. Jak wybierają drogę naukową, to w głowach im się poprzewracało i na każdym etapie edukacji zawsze znajdzie się jakiś doktor czy profesor, który im to dobitnie uświadomi. Zawsze są jakieś nie takie – za grube, za chude, za mądre, za głupie, za głośne, za ciche (et cetera).
Opolska filozofia też stała się dla mnie gorzką pigułką do przełknięcia.
Czegom się dowiedziała?
Barbara Skarga była grafomanką, Hannah Arendt wygląda mało kobieco i pali jak smok (bardziej merytorycznej krytyki w życiu nie słyszałam). Natomiast, uwaga!, Edyta Stein jest znana TYLKO dlatego, że zginęła w Auschwitz („mam jej pracę doktorską, ale nic specjalnego”). Jak mówiłam coś na zajęciach z najnowszej wiedzy naukowej (bo na przykład czytałam dzień wcześniej artykuł naukowy po angielsku), to profesor g. mówił, że to są BAJECZKI i ośmieszał mnie na forum publicznym. Nikt nie ma prawa mieć większej wiedzy od profesora g. To bym jeszcze zniosła, w końcu jestem kobietą i mam niestety niemałe doświadczenie w starciach z takimi ludźmi (ścieżka edukacyjna twardo mnie przeszkoliła).
Czarę goryczy przelał profesor b., który powiedział, że założy na uniwersytecie LIGĘ OBRONY PRZECIW KOBIETOM, A PRZEDE MNĄ W SZCZEGÓLNOŚCI. A potem mnie zapytał, cytuję, „czy przytłacza mnie swoją męskością”. Chciałam mu odpowiedzieć coś, żeby mu w pięty poszło, ale stwierdziłam, że nie warto.
Po co? Głową muru nie przebiję. Ani filozoficznego betonu filozofów czczących swoją męskość i gardzących kobietami i dziećmi.
A teraz reklama mojej idolki!
„To dla mnie jedna z największych zagadek. Dlaczego losy kobiety, której historię powinna znać na pamięć każda kobieta i dziewczynka w Polsce, są niemal nieznane?
Maria Skłodowska-Curie to nasz kobiecy skarb. Pierwsza polska prawdziwa feministka. Dlaczego prawdziwa? Bo nie napędzała jej chęć dorównania mężczyznom. Ona zmieniała świat po swojemu. ???? Właśnie dlatego, że BYŁA kobietą – a nie MIMO tego, że nią była.
Rocznica jej urodzin pokrywa się ze Światowym Dniem Feminizmu. To nie przypadek. Przecież dla każdej kobiety jasne jest, że w życiu nie ma przypadków.
Jej historię, dokonania, jej życie i jej postawę zamierzam wynieść na sztandary. Maria powinna stać się patronką naszego Siostrzeństwa i wzorem dla każdej dziewczynki w Polsce.
To właśnie dlatego w domu Marii pod Paryżem powstanie Dom Siostrzeństwa. Symbol przekraczania granic wkrótce stanie się miejscem wsparcia kobiet, które je przekraczają. Symbolem połączenia pomiędzy Marią i nami”. ????
(Tekst napisała Dominika Kulczyk).
Jaki z tego morał mamy?
Odpowiedzcie sami…