Znów pierwszy poniedziałek miesiąca zgromadzi nas na spotkaniu w formule filozoficznej kawiarenki.
Czego oko nie widzi, tego sercu nie żal. Innymi słowy, jeżeli nie mamy świadomości swojej straty (lub czyjegoś zysku) łatwiej nam to znieść. Ale to poczucie nie musi dotyczyć prywatnej własności. Bywa, że chodzi o pewne dobra wspólne, jakiejś społeczności, narodu, a nawet ogólnoludzkie. Gdy na przykład bezcennemu dziełu sztuki grozi zniszczenie czujemy żal. Nierzadko, aby podkreślić, jak coś jest wartościowe, mówimy, że bez tego świat by zubożał. A przecież…
W obecnej chwili na pewno też jest uboższy o coś, co uległo zniszczeniu, bądź przekształceniu zanim się narodziliśmy. Uboższy o rzeczy, jakie mogłyby istnieć, gdybyśmy byli nieco inni. Gdybyśmy w toku dziejów wybrali inną drogę i dzięki temu stworzyli dzieła o wiele wspanialsze, niż te, które znamy. Rzecz w tym, że po prostu o tym nie wiemy, a dzięki temu nam nie żal. Warto nadmienić jeszcze o jednym: wiedząc o czymś wyjątkowym, co już przepadło, zupełnie nieźle sobie z tą świadomością radzimy.
Cudów nie ma
Weźmy taki zestaw 7 cudów świata – akurat antycznego, ale co to szkodzi (wykaz sporządził grecki poeta Antypater z Sydonu). Świątynię Artemidy w Efezie i posąg Zeusa w Olimpii unicestwiły pożary; mauzoleum w Halikarnasie, wiszące ogrody Semiramidy, kolosa Rodyjskiego i latarnię morską na Faros zniszczyły trzęsienia ziemi. Do dziś przetrwała tylko piramida Cheopsa w Gizie; o pozostałych mamy jedynie wzmianki, przekazy, rysunki.
Niby świat jest przez to uboższy, a przecież doskonale układamy sobie życie bez nich. Wielu ludzi nawet nie wie, że kiedyś te wspaniałości istniały, więc w ogóle nie znajduje powodów by żałować, iż nie można ich zobaczyć. Cieszą się tym, co zastali, jako dostępne. I Egipcjanie też się cieszą – tak na marginesie paradoksu: bo najdłużej trzyma się budowla postawiona na piasku, wbrew biblijnej nauce, by budować na skale. Czytaj dalej