Martinus opisuje pożądanie in abstracto, jak zjawisko meteorologiczne, na chłodno. Ja jestem przekonany, że dopiero kiedy próbujemy rozpoznać je u siebie robi się ciekawie. Co tu podlega naszej woli? Jak możemy wpływać na intensywność własnych pragnień. Czy mogę świadomie nakręcać spiralę podniet i pożadań? A może kiedy chcę „bardziej pożądać” osiągam skutek odwrotny? Zakazy i ograniczenia nakładane na zachowania seksualne nie tylko nie zmniejszają pożądań ale odwrotnie, prowadzą do ich intensyfikacji… Jak pracować z własnym pożądaniem? Jak wykorzystać je jako siłę napędową?
Trzy sprawy. Po pierwsze, może i rzeczywiście sporo tego, co napisałem było in abstracto, ale szukam uogólnionych stwierdzeń pro obiectivum. Wtedy każdy podstawi sobie konkretne przykłady pod ogólną regułę. Po wtóre, mój wpis to zasadniczo była relacja ze spotkania (z komentarzem). Skoro pogadalnicy mówili in abstracto, to jak miałem to przytoczyć, (a komentarz dopasowałem do tego stylu). Po trzecie, przez sam fakt, że w swoim wpisie, Pogadalniku, stawiasz serię pytań o konkrety, nie czyni go bliższym sytuacji in concreto. Może byś spróbował podać kilka odpowiedzi, hę.