Archiwa tagu: Adam Mickiewicz

Coffeelosophy XLIV – czyli tęsknota za beztęsknotą

Pandemia odsłoniła przed wieloma osobami ich tęsknoty; zarówno te głęboko ukryte, jak i te tuż pod powierzchnią skóry, inne zaś, dobrze znane uwydatniła w intensywniejszej postaci. Również członkowie Pogadalni tęsknią za sobą, za żywym kontaktem… Wiele wskazuje na to, iż wytrwałość zostanie wkrótce nagrodzona. W najbliższy pierwszy wtorek miesiąca spotkamy się w formule filozoficznej kawiarenki. O nowym miejscu wspomnę poniżej.

***

Ludzie z tęsknotami mają problem. To zdanie można rozważać na dwa sposoby: po pierwsze ludzie mają problem ze swymi tęsknotami, po drugie ludzie przez tęsknoty mają problem. Skąd się bierze tęsknota? Z braku. Z niedostępności przedmiotu swych tęsknych westchnień. Tęsknota jest pouczająca: uświadamia na czym nam zależy, ćwiczy cnotę cierpliwości (jeśli jest szansa powrotu do obiektu westchnień), każe oswajać poczucie straty (jeśli ów obiekt jest trwale poza zasięgiem). Jednym odbiera siły i radość życia, innych uzbraja w nadzieję i popycha do działania. Bywa również inspirująca, czego przykładem są liczne dzieła sztuki, jakich świat by nie oglądał, gdyby ich autorzy za czymś nie tęsknili. No, i o ileż uboższe byłoby bajanie Homera, gdyby Odys nie tęsknił za domem. Generalnie jednak, jest to uczucie przykre, destrukcyjne i budzące frustrację.

Tęsknota często kreuje mylne wyobrażenia o wytęsknionym przedmiocie, idące w stronę idealizacji i upiększania. A potem, jeśli dane będzie komuś wrócić do tego, za czym tęsknił, często spotyka go rozczarowanie, pt. „inaczej to pamiętałem”. Wszystko dlatego, że tęsknota rozgrywa się w naszej wyobraźni. Towarzyszą jej obrazy upiększonych wspomnień oraz scen przedstawiających, jak wyglądałby powrót. Jedno i drugie jest do pewnego stopnia złudzeniem, lecz nawet gdy to sobie uświadomić, w niczym nie przynosi to psychicznej ulgi. Rozwiązaniem mogłaby być postawa stoicka, czyli studzenie emocji, opanowanie uczuć. Wiadomo, nie da się ich okiełznać siłą woli, czy mocą rozumu – są niezależne od nas, ale chodzi o to, by nie zawładnęły nami i naszymi decyzjami. Zatem z jednej strony wspomnienie czegoś niedostępnego, owiane miłymi skojarzeniami, z drugiej powściągliwość i dystans wobec nieracjonalnych podszeptów naszej uczuciowej sfery. Proste… a jakże trudne zarazem.

***

Gdy się nad tym głębiej zastanowić, można dojść do wniosku, że winę za nasze cierpienia ponosi wcześniejsze przywiązanie do kogoś, lub czegoś, nie zaś tęsknota, która jest wtórna. Co z tym począć? Czytaj dalej

Coffeelosophy XXXVI – czyli dwa światy

Najbliższe spotkanie w formule filozoficznej kawiarenki poświęcimy w pewnym sensie zaświatom. Dopiero co przeżywaliśmy dzień Wszystkich Świętych i Zaduszki, więc pozwólmy sobie na małą kontynuację klimatu zadumy. Owszem, mało to filozoficzne, ale przecież wolno czasem pokusić się o refleksję nieco innej natury.

W świetle znicza

Jedni idąc nad groby bliskich jedynie oddają cześć ich pamięci, tak jak czynimy to pod pomnikami i tablicami pamiątkowymi. Być może najdzie poniektórych refleksja nad własnym losem, zastanowią się jak to będzie, gdy ktoś ich szczątki złoży pod granitową płytą. Może zadadzą sobie pytanie, kto będzie zapalał znicze i przez ile pokoleń będą ważni dla potomnych. Inni idąc na cmentarz pielęgnują nie tylko pamięć o pochowanych, ale też wiarę w to, że ich dusze są nieśmiertelne i czekają na spotkanie po tamtej stronie.

Niektórzy twierdzą, że czują obecność duchów. Dopuszczam możliwość takiej wrażliwości zmysłów, która pozwala tego doświadczyć. Ja pod tym względem mam zmysły stępione, aczkolwiek pamiętam, że kiedyś śniła mi się zmarła osoba, która złapała mnie mocno za ramię i obudziłem się, wyraźnie czując ucisk na ciele. Być może to tylko ułuda, a może właśnie sen jest kanałem, poprzez który oba światy nawiązują łączność ze sobą. W końcu sen to brat śmierci, jak napisał Mickiewicz – zresztą powtarzając po Homerze, mówiącym o bliźniaczym pokrewieństwie obu stanów.

Wrota snów

Kto wie, może z duchami jest tak, że kiedy zasypiamy i śnimy, to odwiedzamy ich świat. Rządzą tam inne prawa fizyki, inne prawa logiki, inne pojęcie sensu. Jednakowoż znajdujemy w tym świecie odbicie naszego, nie stroniącego od uniesień, seksu, przemocy, bezsilności, zachwytu, radości i smutku. W sennych realiach wszystko jest do pomyślenia, żaden absurd nie budzi zdumienia, irracjonalne zdarzenia traktuje się jak coś naturalnego. A spotkania ze zmarłymi nie wywołują zdziwienia, czy zaskoczenia – choć mogą przestraszyć.

I kto wie, może kiedy z kolei duchy śpią, to poprzez swoje sny trafiają do naszego świata. Z obszaru bezcielesnej nieważkości, przez wrota marzeń sennych, opuszczają na chwilę ów świat pozbawiony sensu, logiki i praw. Tą drogą, nierzadko dają się dojrzeć żywym ludziom, albo przynajmniej pozwalają odczuć swoją wśród nas obecność. Stąd niezliczone świadectwa osób nawiedzonych. Czytaj dalej