Podczas spotkania, którego temat brzmiał: „Praca z zasobami a praca z duchem – filozof jako coach i doradca” największe zainteresowanie wzbudził właśnie wątek coachingu filozoficznego. W dyskusje włączył się zawodowy coach, który przybliżył podstawowe założenia i zakres pracy w tym zawodzie. Dla mnie najważniejszym kryterium było, iż coach nie sugeruje rozwiązań, nie udziela rad, nie przekazuje też żadnej wiedzy, a nawet nie musi jej posiadać. Jego podstawową umiejętnością jest odpowiednie zadawanie pytań. Jeżeli klient znajdzie odpowiedzi, to uświadomi sobie, jak wygląda problem i poszuka rozwiązania.
I naszła mnie smutna konstatacja, że do bycia coachem filozoficznym nie trzeba nawet być filozofem. Dlaczego smutna? Na pewno nie w wymiarze obiektywnym, bo wielu ludzi to pewnie wcale nie zasmuca. Smutna dla mnie osobiście. Znam kilku filozofów, niektórych nawet polubiłem. Wyobrażam sobie, że mogą się poczuć zupełnie niepotrzebni. I dlatego jest mi ich zwyczajnie żal. Bo kują żelazo na miecz przeciw samym sobie, i do tego cieszą się na to, jaki piękny to będzie miecz.
Tak się bowiem składa, że Opolski Uniwersytet poszerza ofertę dla studentów i wprowadza właśnie coaching filozoficzny. A ja się zastanawiam, po co! Jeśli ktoś udaje się po pomoc do filozofa, mędrca, lub duchownego to przede wszystkim dlatego, że są to osoby wtajemniczone, posiadające dużą wiedzę na jakiś temat. I wydaje mi się, że ktoś idący do filozofa, chce skorzystać z jego mądrości, z tej konkretnej wiedzy o sprawach i problemach filozoficznych. Czytaj dalej